Jak chronić dzieci przed komarami, aby im pomóc a nie zaszkodzić? Niby taki banalny, może dla niektórych nieco drętwy temat. A jednak – jeśli się zastanowimy, jak wiele razy w ciepłym sezonie używamy środków na komary, by chronić przed ukąszeniami tych, których kochamy – wówczas ten temat nabiera głębszego sensu.
Jedna czy dwie dawki chemicznej substancji DEET może i nie zaszkodzą maluszkowi (choć Mamy na Relaksie nawet i tego nie serwują własnym dzieciom). Jednak chemiczne psiuk-psiuk przez całe lato to nie to samo dla delikatnego organizmu maluszka co ochrona naturalna. Stad może i drętwe, ale ważne pytanie:
Jak mądrze, łagodnie i skutecznie chronić dziecko przed owadami?
Ładnych parę lat temu, gdy moja córka była mała, używałam wymiennie kilku różnych, popularnych preparatów na komary w spray’u i z atomizerem. Wszystkie w składzie miały – jako substancję czynną – DEET. Jest to substancja chemiczna, mogąca wywoływać podrażnienia i uczulenia. Kupowałam te antykomarowe specyfiki i psikałam nimi moje starsze dziecko ponieważ do pewnego momentu nie wiedziałam, że w Polsce jest dostępna rozsądna, naturalna i przystępna cenowo alternatywa dla takich preparatów.
Byłam jednak świadoma tego, że wyżej opisane specyfiki nie są dla dzieci przyjazne (jeśli chodzi o ich skład i substancję DEET). I dlatego właśnie proces spryskiwania małej wyglądał u nas następująco:
Przed wyjściem z córką na dwór udawałam się z nią najpierw na balkon. Odbezpieczałam spray zawierający DEET niemal jak granat, który zaraz rzucę, by wykosić wroga. Nie chcąc, aby preparat dostawał się za każdym razem w drogi oddechowe oraz w śluzówkę oczu czy nosa mojego dziecka, mówiłam do córeczki: „A teraz zamykamy oczka i na chwilkę wstrzymujemy oddech!”.
Gdy córka to zrobiła, najszybciej jak mogłam spsiukiwałam ją od ramion po kostki, brałam za rączkę i uciekałam z nią w głąb mieszkania, zamykając za sobą szczelnie drzwi balkonowe. Czasami dla żartów jeszcze przez chwile patrzyłyśmy przez szybę, czy pod wpływem oparów nie zdychają nam pelargonie na balkonie albo nie spadają z nieba ptaki. Ale wracając do komarów…
Dziś mam już dwoje dzieci – nasza rodzina powiększyła się o synka :-). Jednak ochrona dzieciaków przed komarami wygląda u nas teraz zupełnie inaczej. Podobnie jak inne Mamy na Relaksie znam już produkty marki MOSBITO i nie zawaham się o nich napisać!
Produkty MOSBITO – by świadomi i troskliwi rodzice mieli wybór
MOSBITO to naturalna ochrona przed komarami. W portfolio marki znaleźć można produkty dla całej rodziny. Spray na komary, opaska na komary, plastry na komary dla dzieci, spirala odstraszająca komary, preparat do usuwania kleszczy – to tylko niektóre propozycje łagodnej, przyjaznej i skutecznej ochrony, jaką oferuje marka MOSBITO.
Dla najmłodszych wielbicieli zabaw na świeżym powietrzu godna polecenia jest szczególnie Emulsja MOSBITO BABY, która otrzymała nagrodę specjalną od Centrum Zdrowia Dziecka, w plebiscycie czytelników magazynu „Dziecko”. Ten ceniony przez rodziców środek można stosować również gdy dziecko przebywa w pomieszczeniach, do których latem wlatują uciążliwe owady. Emulsja MOSBITO BABY:
- Może być stosowana bezpośrednio na skórę maluszka – wystarczy wetrzeć w nią cienką warstwę preparatu, omijając okolice oczu
- skutecznie chroni przed ukąszeniami przez 4 godziny od aplikacji
- jest odpowiednia dla dzieci już od 6. miesiąca życia
- produkt bez barwników, parabenów i oleju parafinowego; nie zawiera DEET
- preparat hipoalergiczny, przebadany dermatologicznie.
Substancją czynną w Emulsji MOSBITO BABY jest – zamiast chemii – olejek lawendowy, który działa odstraszająco na owady. Zastosowany w odpowiednich proporcjach, jest jednocześnie łagodny dla skóry.
Wszystkie wyżej opisane i widoczne produkty, jak również linię zapachowych produktów MOSBITO NATURA (100% naturalnych olejków eterycznych) – która umili Wam czas spędzony w plenerze – można kupić w renomowanym sklepie DrogeriaZdrowie.pl oraz w naszym ulubionym Kidy.pl
P.S. Niech Wam zdrowo rosną i dzieci, i pelargonie! 🙂
…